Forum o Nutriach
Elvis „The Sunny Boy” to wyjątkowo pogodna, proludzka ruchliwa sztabka złota. Brakuje mu nieco z niebywałej „karności” ABS-a, jest bardziej od niego niezależny, ale uwielbia ludzi i kontakt z nimi. Największą nagrodą dla niego jest wzięcie na ręce, czego nutrie nie zawsze pragną. Jest dość wybredny w jedzeniu, lubi winogrona i gotowane ziemniaki.
Elvis jest tak zwanym standardem posrebrzanym, pan Janek w swojej hodowli stworzył taki miot dla poprawienia jakości stada, no i jeden tych wybitnych to Elvis. I jest jak miało być – Elvis jest już teraz dość duży, ładny i bardzo, ale to bardzo inteligentny. Przychodzenia na zawołanie nauczył się podczas dwóch pierwszych godzin. Nie przesadzam – była poprawna, pożądana reakcja, potem to już tylko doskonalenie umiejętności. Co u nutrii niespotykane – uwielbia być brany na ręce, i lubi moment brania – ma swój sposób – włazi na rękę jak szczur. Niedługo nie będzie się już mieścił. Bardzo, ale to bardzo lubi się bawić w „zapasy”. Na podwórku tak blisko trzyma się nóg ze trudno zrobić jakieś zdjęcie bez swoich butów
I na koniec Elvis pozdrawia:
Offline
Znowu nam nie idzie. Znowu bardzo źle. Elvis ledwo co wyszedł (a może nie wyszedł) z zatrucia po wypadku wpadnięcia do sedesu, teraz dostał porażenia całego ciała i jest z nim bardzo źle. Proszę o kciuki.
Offline
Wprawdzie nikt nie czyta i nie udziela się w temacie mojego Elvisa (poza Crevem który zapewne tu zabłądził), teraz na spokojnie, bez nerwów napisze jak było. Szczurzysko wpadło do sedesu z soboty na niedziele i prawdopodobnie spędziło tam całą noc. Klapa od sedesu się połamała i nie domykała się do końca, musiał ją odsunąć, a może szukał Mefista, bo była to pierwsza noc kiedy ten pojechał do zubry.
Jak go wyciągnęłam był obolały, ledwo żywy i dosłownie jak z kibla wyciągnięty. Obmyłam go jak mogłam, ale nie miał siły, tonął, podduszał się w wodzie, wiec wrócił do klatki i śmierdział mi na całą chałupę.
Potwierdzenie zasady ze jak się cos dzieje, to zawsze w weekend albo jak wyjeżdżam. Tu oba przypadki miały miejsce bo wyjeżdżałam w poniedziałek na dwa dni.
W niedziele po południu ogon zaczął bardzo źle się czuć – biegunka, osłabienie. Pamiętając śmierć ABSa, którą zwiastowała biegunka, wpadłam w szał. A to niedziela.
Na szczęście Elvis dotrwał do poniedziałku i pojechaliśmy do naszej zaufanej pani wet. Skłuła ona szczurza dupę, dała maść co by oralnie aplikować i takie lekarstwo, również oralnie.
Zostawiłam ogona w domu i pojechałam, we wtorek wróciłam – ogon żyje. I nawet przywitał się, sraczki brak.
Oczywiście pojechaliśmy na kontrole, dostał zapobiegawczo (bardzo źle znosi zastrzyki) i niby w porządku już miało być.
Środa – dobrze, czwartek, dobrze.
Piątek nuter chory.
Powykręcało go i nie wiadomo od czego. Dupa idzie sobie, łeb idzie sobie o pól okręgu przekręcony. Widać ze cierpi.
No i… zbliża się weekend. Weekend ten zjazdowy, wiec wyjeżdżam. A Elvis wyglądał strasznie. W ogóle od pierwszego zdarzenia bardzo schudł, tak teraz brzuch mu opadł, wykręciło go, wił się dosłownie.
Elvisa w koszyk i do weta. Panią Joasie od razu proszę i mowie: zdycha mi szczur! (tak ja na niego mowie w rejonie – szczur).
Pani doktor dokładny wywiad i oględziny zrobiła i okazało się ze przewiało i być może zapalenie korzonków. I tak tez być mogło (a raczej – było tak) bo ja w czwartek szczura do konia wzięłam by się zapoznali.
Mocno chory szczur, znowu 3 zastrzyki, a w domu dogrzewanie lampką po grzbiecie. Dostał tez przeciwbólowe wiec jak przyjechaliśmy do wieczora jako tako było i nawet można było go dotknąć, ale wieczorem to ja siedziałam nad nim i płakałam a on wił się po podłodze i tez płakał. Źrenice miał tak wielkie ze brązowego nie było widać.
No a w sobotę – zjazd. Jakże by inaczej.
W sobotę rano już prosto stał i tak nie cierpiał, choć nogi za sobą włóczył i ledwo łaził. Nie jadł nic przez dobę, pić tez za bardzo nie chciał wiec poiłam go na siłę a on się darł.
Wzięłam szczura, pojechaliśmy do lecznicy, znowu zastrzyki. Pojechałam ze szczurem na zjazd, bo przecież go nie zostawię. W razie co miałam dzwonom na prywatny numer pani doktor. Szczur mi w sobotę wieczorem dostał drgawek i to takich sporych, no ale nie dzwoniłam, źrenice miał normalne, jadł. W niedziele nadal te drgawki były ale już mniejsze, i dzisiaj są, już sporadyczne. Dzisiaj już jeden zastrzyk był i na razie jak nie będzie gorzej, to się nie widzimy. Szczurzysko prosto chodzi, biega, skacze, zaczepia, ale nadal dość niedotykalne jest. I chude jak patyk.
Jeśli zachowamy ten schemat to pogorszy mu się 15go stycznia, jak bede miała zjazd. Oby nie.
Offline
nieciekawie to niestety brzmi, ale trzymamy kciuki
miałem kiedyś podobnie z szynszylem - tzn mówię o przewianiu
z tym sedesem właśnie myślałem, że wpadł o tak na chwilę, teraz to zmienia postać rzeczy
Ostatnio edytowany przez crev (2010-12-21 08:41:42)
Offline
dziękuję, jest juz całkiem dobrze. tzn dzis przed wyjściem do pracy ani jednej drgawki nie zauważyłam.
Crev, pytałeś o mleko. otóż zaczełam podawac Elvisowi,z tym ze takie kocie narazie, i niesamowicie pije, czuje się po tym dobrze i nie ma sraczki, wiec mysle ze tez mozesz próbować
Offline
Użytkownik
Moj Boze, gorszego miejsca niz kibel nie ma w calym domu, chyba ze skaldzik z chemikaliami. Biedactwo... U mnie jest tak samo, zawsze sie cos dzieje jak sie weekend zaczyna, zawsze. Ja bym chyba zeszla na nerwy, naprawde. Takie rzeczy.... Trzymaj sie szczurzatko <trzyma kciuki>. Dobrzej nam tam!
Offline
nauka z tego płynie taka, żeby zamykać łazienki bo nuter kanałami będzie chciał dać drapaka :-)
a tak poważnie to dobrze ze wszystko w porządku :-)
Offline
Elvis dostał światecznej depresji. 2 dni + wigilia, w których nie miałąm dla niego czasu. Drugiego dnia świąt musiałam wynieść go z klatką do innego pokoju, bo tak piłował i tak się darł. Obraził się, nie dał się dotknąć, darł się, ogólnie shiz. Dziś już zachowuje się normalnie w miarę. Dość… rozchwiany emocjonalnie jest i na maska rozpieszczony. Dla niego bez kolan nie ma dnia, o 180 stopni co innego niż wasze nutrie. Ale on ta swoją „zajebistosc” odchorowuje bardzo
I chyba wystrebrza się pomału. Wzorem Abyssa chciałabym go na śnieg puścić, ale cholera, korzonki. Czemuż to jego akurat wykorzonkowało?
Offline
Użytkownik
Abyss tez na kolanka lubi Dobrze, ze ze szkarebem lepiej fizycznie
Offline
No i w końcu ja cos pisze w swoim wątku.
Elvisek przechodzi podobny trudny okres, tylko ze nie wobec mnie. W tym tygodniu przyszła do mnie skarga od babci, ze szczur się rzuca do rąk. Wiec rzuca się, ale nie do mnie. Ma to miejsce w klatce. Niestety moja babcia nie należy do osób panujących nad swoją energią.
Generalnie ja sama na szczura nie narzekam, jest w miare grzeczny, choć w porównaniu z ś.p. ABSem bardzo nieposłuszny. No ale każda nutria jest inna
I jak na załączonym materiale dowodowym przedstawiono – juz coraz mniej słodki jest wiec mu coraz mniej zdjęć robie…
Ale to się zmieni na wiosnę:)
Zdrówko dopisuje, psychiczne raczej tez, już nie ma wielkiego urazu po weterynarzu
Offline
Użytkownik
Welu, mam prośbę. Możesz mi udostępnić z Twojej strony o Rudym odgłosy i mam pytanie: mogę korzystać też z Twoich zdjęć, bo chce pokazać różnice w utrzymywaniu nutrii w domu?
Offline